wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 4 ;D

                                                        '*Jade*'
Po chwili Louis stał już nad naszym stolikiem.
-Przysiądziecie się?-zapytał.
-Nie-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
-A w sumie to czemu nie?-powiedziała Jess
Spojrzałam się na nią błagalnie, ale ona nic.
- To chodźcie-powiedział.
Podeszliśmy do ich stolika.
-Hej - odezwała się Pezz
-Cześć odpowiedzieliśmy razem.
-Fajna akcja na jadalni - zaśmiała się Lee
-Ehh , tak cudowna- posłałam jej uśmiech , a ona znów się zaśmiała
-Siadacie?- zapytał Harry przesuwając się w stronę ściany.
-Ok-powiedział Niall i usiadł koło Leigh-Anne.
I po chwili już wszyscy siedzieliśmy przy jednym stoliku. Każdy rozmawiał tylko ja się nie odzywałam. Piłam sok pomarańczowy i kompletnie się wyłączyłam. Po chwili usłyszałam głos Perrie.
-A ty Jade?- zapytała
-Ehm, co ja?- powiedziałam po czym każdy się zaśmiał.
-Idziesz na impreze- znów zapytała.
-Jaką? i gdzie?- zastanawiałam się.
-Hm, tam gdzie wczoraj-powiedziała.
-Eee , to nie , nie lubie takich miejsc- powiedziałam i uśmiechnęłam się po czym zanurzyłam usta w soku.
Po rozmowie wszyscy wstaliśmy i mieliśmy udać się do swoich domów. Szłam na końcu , byłam jakoś zmęczona. Po wyjściu zaczerpnęłam świeżego powietrza pożegnałam się i poszłam w inną stronę. Nagle zobaczyłam samochód jadący za mną.
-Podwieźć cię? - zapytał znajomy głos.
Był to Louis , po drugiej stronie siedział Harry , a z tyłu Perrie i Zayn.
-Nie trzeba , przejdę się - uśmiechnęłam się i zaczęłam powoli iść.
-No chodź , masz długą drogę- powiedział
-Nie prawda, spokojnie trafię - parsknęłam.
-No dobra jak wolisz- powiedział oschle i odjechał.
                                                       *Wieczorem*
                                                         '*Perrie*'
Siedziałam z Zayn'em przy barku i patrzyłam jak inni tańczą.Wtuliłam się w niego , a on objął mnie ręką.
-Idziemy się przejść?- zapytałam go bo byłam już znudzona tą imprezą.
-Ok- odpowiedział
Wstaliśmy , złapałam go za rękę i wyszliśmy.
-Chodźmy do parku-zaproponował.
-Dobra.-odpowiedziałam i ścisnęłam jego rękę trochę mocniej.
Po 7 minutach byliśmy już w parku.
-Pójść po coś do picia?-zapytał Zayn
-No możesz , to ja tu poczekam- odpowiedziałam i lekko się pocałowaliśmy.
Po chwili Zayn'a już nie było widać. Poszedł w stronę małego sklepu znajdującego się zaraz za parkiem. Usiadłam na ławce i włączyłam mój telefon. Była dopiero 19:32. Czułam kogoś wzrok na sobie. Poczułam mocne uderzenie. Złapałam się za głowę , a po chwili upadłam...

                    '*Jade*'
Siedziałam w domu odrabiając lekcje. Kompletnie nie rozumiałam matematyki zastanawiałam się nad jednym zadaniem już chyba z 15 minut. Po chwili usłyszałam dzwonek .
-Otwarte- krzyknęłam.
Po chwili słyszałam jak ktoś otwiera drzwi.
-Hej-powiedział i wszedł do kuchni. Był to Louis.
-Cześć , po co przyszedłeś?-zapytałam.
-A tak , a co nie mogę?- uśmiechnął się
-Eee nie , wchodź-powiedziałam
-Co robisz?- zapytał siadając na przeciwko mnie.
-Ehem, próbuję zrobić matmę-odpowiedziałam
-Pomógłbym ci , ale sam nie umiem-uśmiechnął się.
-Nie nie trzeba zrobię najwyżej później-uśmiechnęłam się i odłożyłam długopis.
-Chcesz się przejść?-zapytał
-A gdzie?
-Nie wiem , zobaczymy-parskną
-No dobra-powiedziałam i zeszłam z krzesła- poczekasz chwilę?-dodałam
On tylko pokiwał głową , a ja pobiegłam do mojego pokoju wzięłam telefon i cienki sweter.
Zeszłam na dół.
-Idziemy?-zapytałam
-Tak -uśmiechnął się
Wyszliśmy. Chwilę ciszy przerwał Lou.
-Od kiedy tu mieszkasz?
-Em, od nie dawna - odpowiedziałam z uśmiechem - a tak w ogóle to gdzie w końcu idziemy?-pytałam
-Zobaczysz-uśmiechnął się - Ej nie zimno ci?
-Nie- skłamałam . Na dworze było trochę zimno. Mogłam wziąć grubszą bluzę. Po chwili zauważyłam , że przed nami znajduję się ogromny las.
-Po co tu idziemy?-zdziwiłam się
-No zobaczysz - zaśmiał się
-A-ale ja nie lubię lasów!-prawie krzyknęłam.
Tak na serio bałam się lasów gdy byłam mała , i chyba to nie przeszło. A po zatem nie ufałam Louis'owi.
-A jest jakieś miejsce które lubisz?-powiedział oschle.
-Na pewno nie szkoła- odpowiedziałam , a on zaśmiał się.
Wszedł do lasu i odwrócił się w moją stronę.
-No chodź , nic ci sie nie stanie- pokazał swoje białe ząbki.
Ehhh no dobra poszłam za nim. Przez dalszą drogę nie odzywaliśmy się do siebie. Po 10 minutach doszliśmy do jakiegoś jeziora.
-No to jesteśmy - chrząknął chłopak.
-I przeszliśmy tą całą drogę , żeby zobaczyć jakieś jeziorko- narzekałam
-Nie marudź- uśmiechnął się.
Usiadłam nad wodą i zamoczyłam rękę. Rozejrzałam się , było tu na prawdę ładnie. Zamyśliłam się i wgapiłam w jakieś drzewo.
-Nie wchodzisz?-krzyknął niebieskooki
Zaraz zaraz co !? Przez chwilę nie patrzyłam się na niego , a on już zdążył zdjąć koszulkę i wejść do jeziora.
-Emm nie nie lubię pływać , nawet ledwo co umiem , a poza tym nie mam stroju-powiedziałam.
-Tak , ty serio niczego nie lubisz-mruczał pod nosem. -No chodź - prosił
-Nie!
Brunet podpłyną do mnie i złapał za rękę.
-No chodź - powtórzył.
-Nie umiem- przyznałam się.
-Ehh to ci pomogę-uśmiechnął się.
-Hm, no niech ci już będzie- odwzajemniłam uśmiech.
Wstałam i zdjęłam sweter oraz trampki.
-I co teraz?-zapytałam zanurzając nogi w wodzie.
-Chodź-powiedział i odwrócił się do mnie plecami.
-Nie chce- szepnęłam
-Już ci mówiłem nie marudź
Po woli weszłam na jego plecy. Lou zaczął płynąć na głębszą wodę. Uśmiechnęłam się pod nosem.
Chwilę później ustał i przerzucił mnie na drugą stronę.Nasze oczy spotkały się , ale ja  spuściłam głowę w dół.
-Puszczam- oznajmił
-Nie puszczaj!- krzyknęłam.
-Spokojnie nie jest tak bardzo głęboko-uśmiechnął się.
-No dobra- powiedziałam nie pewnie.
Ustałam , miał racje woda sięgała mi za brzuch. Nagle zaczęłam go pryskać wodą , a on zrobił to samo. Śmiałam się i dalej chlapałam Louis'a. Było na prawdę fajne. Już dawno się tak nie czułam. Nagle Lou przestał , tak samo jak ja uśmiechnęłam się do niego.
-Płyniemy na brzeg - zaproponował
-Haha , śmieszne przecież wiesz że nie umiem.
-Pomogę ci-powiedział
-Haha no to ok- zaśmiałam się.
Louis znowu wziął mnie na plecy. Odwróciłam głowę . Było tu na serio ślicznie. Zaraz ,zaraz w drzewach ktoś był. Nie widziałam dokładnie , ale tak tam była kogoś sylwetka. Nachyliłam się nad Louis'em i szepnęłam mu do ucha
-Lou , ktoś tam jest , w krzakach za nami...


_____________________________________________________________________________I jest 4 rozdział jak obiecałam ;3 Jak wam się podoba :D ? 
Next postaram się dodać jutro lub pojutrze :) Ale to zależy czy będziecie chcieli <3 . Musi być kilka kom. :D
      Udanego Sylwestra !!! ;3 

                                             xxJerriexx



             
                                                                         

3 komentarze:

  1. o jprdl!!!!
    Kto przypierdolił mojej kochanej Perrie???? No kto????? Zabiję dziada!!!!
    Myślałam, że Jade i Lou się pocałują, ale i tak było świetnie :)
    ciekawe kto był w tych krzakach :)
    dalej!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko boska wepchnijcie mnie do jeziora i mówcie Sally! Ten rozdział jest cudowny *.* . Lou pomagający pływać Jade :3. Ale kto uderzył moją Pezz?! MAAAMMMMO GDZIE JEST MÓJ CZOŁG? Nie no żartuję, Zayn się wszystkim zajmie :3 .

    OdpowiedzUsuń