-O nie !- pomyślałam - ale przecież to nie musi być on , hmm może to dostawca pizzy który pomylił numery domów. Ehh , no nie wiem , no dobra otworzę. Nadal myślałam , że to ktoś inny . Miałam taką nadzieję. Podeszłam do drzwi i lekko dotknęłam klamki. Po chwili drzwi już były otwarte... No nie , to niestety ON. Był ubrany w czarne spodnie i białą koszulkę na ramiączkach.
-Nie przebrałaś się ? - zapytał ze zdziwieniem jakbym miała to zrobić
-Nigdzie nie idę - warknęłam i spróbowałam zamknąć drzwi.
-Owszem idziesz- odpowiedział z uśmiechem
-Nie!-powiedziałam - daj mi spokój - dodałam szybko.
-Hm, jeżeli teraz pójdziesz zastanowię się nad tym- uśmiechnął się sprytnie
-Nie mam zamiaru- prawie krzyknęłam
Chociaż jeżeli poszłabym z nim , może by się odwalił. Już sama nie wiem.
-Jeżeli pójdę odczepisz się ode mnie ? - pytałam
-Ehm, niech będzie- syknął
-Hm, no to dobra , zaraz wracam- powiedziałam oschle.
Poszłam na górę i zaczęłam szukać czegoś co mogę założyć.Wybrałam białą koszulę we wzory i czarną spódnicę. Związałam włosy.
Zeszłam na dół. Szczerze nie chce mi się tam iść.
-Jestem-burknęłam.
-No to chodź-powiedział
-Musze?-powiedziałam cicho czego on nie usłyszał.
Wyszliśmy na dwór , przed moim domem stał samochód. Nie wiem jakiej to marki , bo się nie znam , ale nie ważne. Utworzył drzwi i kazał mi usiąść.
-Gdzie jedziemy?-zapytałam
-Nie ważne- odpowiedział oschle
-No , dla mnie to trochę ważne- burknęłam
On nic ne odpowiedział. Dalej jechaliśmy w ciszy. Po 20 minutach Louis zatrzymał pojazd.
-Jesteśmy-powiedział i uśmiechnął się.
Wyszłam i zauważyłam przed sobą duży budynek. Był to jakiś tam klub.
-Po co tu przyszliśmy-zapytałam z niechęcią.
Nie lubiłam takich miejsc nie ,chciało mi się tu ani trochę być.
-Tak po prostu, dużo osób ze szkoły tu będzie-powiedział trochę normalniejszym głosem niż zwykle.
No niestety weszliśmy do środka. Po chwili siedzieliśmy już obok Lee , Harry'ego , Perrie i Zayn'a.
Poszłam do barku bo nie miałam zamiaru siedzieć z nimi. Zamówiłam drinka. Napiłam się i po chwili zauważyłam w tłumie Jessy. Podeszłam do niej.
-Hej- powiedziałam radośnie
-Oo Hej- uśmiechnęła się.
-Co tu robisz?-zapytałam
-Aa sama nie wiem, przyszłam na chwilę i zaraz idę hehe- zaśmiała się
-Hm, idziemy usiąść?-zapytałam
-Ok-uśmiechnęła się
Usiadłyśmy przy barku wypiłyśmy kilka drinków , po czym Jess oznajmiła że musi już iść. Pożegnałyśmy się , a ja zaczęłam szukać Louisa. Po 5 minutach znalazłam go. Siedział z jakąś dziewczyną która od samego początku zaczęła się do niego przywalać. Podeszłam do niego.
-Chodźmy stąd - powiedziałam
-Czemu-pytał.
-Źle się czuje-oznajmiłam.
-Okej- powiedział Lou.
Nawet nie pożegnał się z tą "Barbie" , poszedł za mną.
Po chwili już wyszliśmy. Louis otworzył mi drzwi , a ja weszłam do środka. Nie odzywaliśmy się do siebie. Poczułam się na prawde zmęczona i zasnęłam.
**Następny Dzień**
Obudziłam się rano w nie swoim domu. Spojrzałam na telefon , była 7:10. Do szkoły miałam na 10:05. Zaraz, zaraz.. byłam w nie swoim domu. Byłam u Louis'a. Na pewno. Na podłodze było rozłożone prześcieradło , pewnie tam spał. Poczułam zapach naleśników. Otworzyłam drzwi i po cichu zeszam na dół. Tak nie myliłam się Louis robił naleśniki. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Powoli i po cichu wycofałam się . Pobiegłam do pokoju i wzięłam telefon do ręki. Nie znałam numeru. Odebrałam.
-Słucham?-powiedziałam
-Jade Thirlwall? Tak?- zapytał mężczyzna
-Ehm, tak , to ja-odpowiedziałam.
-Z drugiej strony twój ojciec- powiedział męski głos
Że co !? mój ojciec do mnie zdzwonił , prawie telefon nie wypadł mi z ręki.
-Po co dzwonisz?-zapytałam oschle.
-Chciałem się z tobą spotkać-odpowiedział.
- Co!? chcesz sie ze mną spotkać ? niby po co? Przez tyle lat nie zwracałeś na mnie uwagi , nie obchodziłam cię a teraz chcesz sobie ze mną wyjść porozmawiać ! - wykrzyczałam i rozwaliłam telefon o podłogę. Znalazłam drzwi w pokoju. Weszłam. Była tu łazienka. Zamknęłam drzwi i łzy zaczęły lecieć mi po policzkach. Spojrzałam w stronę małej półki. Podeszłam tam. Tak jest ! żyletki. Nie robiłam tego często. Tylko wtedy gdy chciałam się uspokoić. Dalej płakałam. Wzięłam żyletkę i usiadłam na wannie. Po chwili na ręce miałam już kilka ran.
-Co się stało-usłyszałam głos Louisa z zza drzwi.
-Nic- warknęłam ze smutkiem w głosie.
-Otwórz drzwi- powiedział łagodnie
-Nie, daj spokój- krzyknęłam przez łzy.
-Otwórz bo jak nie sam to zrobię.
Nie odpowiedziałam.Po chwili jakimś cudem otworzył drzwi. Podszedł do mnie i wziął na ręce. Ustawił mnie przed lustrem , nad umywalką. Wziął wacik i wytarł zakrwawione miejsca.
-Po co to robisz- zapytał z politowaniem.
-Czemu cię to obchodzi?-powiedziałam
-Nie ważne , powiedz czemu- prosił.
-To nie przez ciebie więc nie ważne..-odpowiedziałam mu.
___________________________________________________________________________________I jest rozdział 2 , jak wam się podoba ? Czytasz=Komentujesz <3Dziękuję wam za komentarze <3 i wyświetlenia. Rozdział 3 postaram dodać jak najszybciej. Może nawet jutro, ale miło by było gdyby znalazło się tu kilka komentarzy :3
xxJerriexx
O jejciu :(. Jade ty moja mała kokardeczko nie tnij się! To rozkaz! Ale Louis jej pomoże :3. Oh yeah Lou jej pomoże :D. Odwala mi przepraszam. Rozdział jak zwykle cudowny. Hmm moja Kokardeczka i BooBear....hmm ciekawie będzie :3. To do następnego rozdziału <3.
OdpowiedzUsuńP.S. Przekaż Jadey, że ma być milsza dla Louis'a bo chce jej pomóc :3.
hahah dziękuję :DD i obiecuje że jej przekaże :3 <3 hahahha :DDD
Usuńna początku było genialnie a później się popłakałam. Moja śliczna Minnie Mouse się pocięła! Płaczę :((((((((( Ale Lou jest dobry. Lou ją uratuje. Lou jej pomoże. Lou się w niej zakocha. Prawda???
OdpowiedzUsuńdo następnego! mam nadzieję, że jutro :)
dziękuję <3 :) , powinnam jutro dodać :DDD
UsuńLOU JEST DOBRY....
OdpowiedzUsuńLOU JEJ POMOŻE, PRAWDA?
Musi ;;(
Biedna Jadey
zajebisty <3
OdpowiedzUsuń