'*Jade*'
Otworzyłam oczy i lekko ziewnęłam. Dopiero po chwili zorientowałam się że leżę wtulona w nagi tors Louis'a. Nie jest to za bardzo wygodne. Chłopak ściskał mnie ręką w tali , tak mocno jakby bał się że mu ucieknę...
Nie chciałam go budzić , ale też nie miałam zamiaru tak dalej leżeć. Lekko przełożyłam jego rękę prze ze mnie. Po chwili stałam już na białym dywanie.
-Gdzie idziesz młoda?- spytał zaspany.
-Odezwał się stary-splunęłam- No chyba pora wstać nie twierdzisz?-zapytałam z sarkazmem w głosie.
-Tak , tak jasne- rzucił po czym zakrył twarz poduszką.
-Zaraz wracam , zrobię ci te naleśniki- parsknęłam.
-Wiedziałem ,że w końcu zrobisz- powiedział.
Zeszłam na dół i poszłam do kuchni. Wyciągnęłam potrzebne składniki. Po 10 minutach wyłożyłam danie na talerze. Poszłam do pokoju. Louis dalej leżał na łóżku , hm chyba nawet spał. Podeszłam i szybko ściągnęłam całą kołdrę.
-Co ty kurwa robisz?-powiedział nie otwierając oczu.
-Masz śniadanie i za godzinę powinniśmy być w szkole , nieprawdaż?- zapytałam jak głupek.
-Nie idę do szkoły , i ty też zostajesz- warknął.
-A skąd wiesz?
-No jak tak bardzo chcesz to idź , ja zostaję.
-Dobra nie ważne , na dole masz naleśniki- uśmiechnęłam się. - No wstawaj ! Pomóc ci trzeba?- dodałam.
-Już , już.- syknął i wreszcie ustał. -Idziesz?-zapytał podchodząc do drzwi.
-Chwila-posłałam mu uśmiech - tylko pościelę łóżko.
-Hm, ok to poczekam- usiadł na krześle.
-Będziesz mi się tak przyglądał , czy raczej pomożesz ?-zapytałam z sarkazmem.
-No już , spokojnie- zażartował i ustał na drugim końcu łóżka. Po chwili znalazł się już przy mnie poprawiając jeden z końców kołdry. Po chwili miałam zamiar przejść , ale poczułam że tracę równowagę. Upadłam i leżałam już na podłodze. Louis zaśmiał się pod nosem i wyciągną dłoń w moją stronę. Złapałam ją i wstałam. Spojrzałam na Lou. Miał takie śliczne błękitne oczy i brązową grzywkę które zasłoniła mu całe czoło.
Chwilę później poczułam jego zimne wargi na moich. Oplotłam ręce wokół jego szyi, a on złapał mnie w talii. Sama nie wiem co właśnie robiłam. Louis podniósł mnie lekko. Zawiesiłam nogi na jego talii. Chłopak przybliżył mnie do ściany , o którą się oparłam. Jedną ręką trzymał mnie , a drugą rysował różne wzorki po moim ramieniu. Gdy skończył postawił mnie na ziemi. Oderwałam się od niego i szybko usiadłam na łóżku. Poczułam dotyk na mojej ręce. Louis siedział już na przeciwko mnie. Puścił mi oczko i zbliżył się swoje usta do moich. Odepchnęłam go i położyłam rękę na jego brzuchu.
-Louis , j-ja nie mogę - wyszeptałam.
-Owszem , możesz - zbliżył się.
-Lou przestań ,proszę- powiedziałam i wstałam. - Chodźmy na dół.
Chłopak nie odezwał się tylko poszedł za mną. Czułam jego wzrok na sobie. Poszliśmy do salonu. Usiadłam na fotelu , a on na kanapie. Wzięłam do ręki talerz i zaczęłam jeść. Lou nie ruszył nawet swoich naleśników. Cały czas siedział wgapiony w telewizor nie odzywając się. Po zjedzeniu wyniosłam talerz i włożyłam go do zmywarki. Szłam w kierunku salonu i usłyszałam głos Louis'a
-Czemu nie możesz?- wypaplał.
- Louis no wiesz nawet się chyba nie z-znamy- skłamałam.
-Wiem , że chodzi o coś innego.-burkną
Podeszłam do kanapy i usiadłam. Chłopak odwrócił się w moją stronę.
-Lou , ja nie chcę tego opowiadać , nie mogę- powiedziałam , a do oczu napłynęły mi łzy.
Podciągnęłam nogi i zakryłam twarz. Poczułam ciepłe dłonie , które mnie otuliły. Wtuliłam się w tors Lou.
- Co się stało? Opowiesz?-zapytał
-N-no mogę , spróbuję - przełknęłam ślinę. - No to , kiedyś spotykałam się z takim jednym. Zawsze obiecywał , że mnie nie zrani i takie tam. Jakiegoś wieczoru poszliśmy na imprezę. Kompletnie mnie olewał , a potem go gdzieś zgubiłam . Szukałam go po całym budynku i znalazłam . Był w kiblu i pieprzył się z jakąś dziwką. A po za tym z nim kojarzy mi się to wszystko co musiałam tam przeżywać. - wtuliłam się jeszcze mocniej i rozpłakałam.
-Myślisz że ja bym mógł ci to zrobić ?-pytał.
- Lou , proszę przestań- powiedziałam - możemy o tym porozmawiać kiedy indziej.?
-No już ,już ok.- odgarnął włosy z mojego czoła.
-Zostaniesz dzisiaj ze mną? -zmieniłam temat.
-To znaczy że nie idziesz do szkoły?-zapytał.
Tylko przytaknęłam.
-Yhm, ok- uśmiechnął się i mocniej mnie objął.
'*Perrie*'
*W szkole*
-Hej!-przywitałam się z Zaynem.
Chłopak nic nie odpowiedział tylko złapał mnie za rękę. Poszliśmy dalej.
-Pezz?-zapytał
-Tak?
- Możemy iść dziś po szkole do mnie . Muszę ci coś powiedzieć - uśmiechnął się sztucznie.
-Tak ,raczej tak- odpowiedziałam. -Ale możesz mi to teraz powiedzieć.
-Nie mogę -powiedział skrycie.
Poszliśmy pod salę.
Hm, ciekawe o co mu chodzi..
__________________________________________________________________________
Jest kolejny rozdział <3.
Muszę was bardzo przeprosić , że to tak długo trwało :( Mam mało czasu , ale kolejny powinien pokazać się szybciej <3.
Wiem , że trochę nudne i nie wyszło , ale w 8 rozdziale Zayn powie Perrie o co mu chodzi :D.
I bardzo dziękuję za 900 wyświetleń <3.
Kocham was :* Do następnego
Przeczytałaś - skomentuj <3 To motywujące
sobota, 25 stycznia 2014
niedziela, 5 stycznia 2014
Rozdział 6
'*Louis*'
Otworzyłem drzwi do domu Jade i nie pytając czy mogę wejść , poszedłem do kuchni. Chciałem ją przeprosić. Nie wiem czemu nie chciałem żeby odeszła. Była całkiem inna niż reszta dziewczyn. Nie miałem zamiaru jej urazić, po prostu tak wyszło. Starałem się być dla niej jak najmilszy. No cóż nie zawsze to wychodziło. Po chwili stałem już nad nią.
-Czemu nie zaczekałaś?-warknąłem.
-Czemu niby miałam?-spytała sarkastycznie
-Bo na przykład kurwa wydzierałem się do ciebie?- burknąłem
Dziewczyna posmutniała. Widziałem jak łzy napływały jej do oczu. Spuściła głowę w dół.
Usiadłem na przeciwko niej i złapałem ją za podbródek , żeby wreszcie na mnie spojrzała.
-Wiesz co ?!-zaczęła mówić- Jak to możliwe że przez chwilę jesteś tak miły , a później mógłbyś mnie nawet pobić , wyzywać i ignorować!?-wykrzyczała
- J-ja nie zrobiłbym tego-powiedziałem- przepraszam-szepnąłem ciszej.
Dziewczyna otarła oczy. - N-no dobra- za jąkała się.
-A tak po za tym to do cholery puść mnie- zrzuciła moją rękę z jej podbródka i poszła do salonu.
-Już się zaczyna-parsknąłem
Jade tylko się zaśmiała. Podszedłem do niej i wziąłem ją na ręce po czym zacząłem gilgotać jej brzuch.
-Kurwa puszczaj mnie!- krzyczała przez śmiech -No przestań-ciągnęła i dalej się śmiała
-Co mam zrobić żebyś mnie w końcu puścił?-warknęła
-Hm, może sam nie wiem . Naleśniki- zaśmiała się.
-No to puść - powtórzyła
- No ok ,ok- uśmiechnąłem się pod nosem.
Po chwili Jadey stała już na ziemi.
-I tak ci ich nie zrobię- uśmiechnęła się głupkowato i pobiegła na górę.
Poszedłem za nią. Zamknęła drzwi na klucz.
-Otwórz te jebane drzwi - wydarłem się
-No dobra- po chwili stała już przede mną.
Wszedłem do środka. Było tu przytulnie.
-Wiesz jest już późno - westchnąłem - Chyba powinienem już iść-dodałem szybko.
-Hm , nie opłaca ci sie jest 22 jak chcesz zostań u mnie- posłała mi uśmiech
-Nie chce sprawiać kłopotu - odwzajemniłem uśmiech.
-Nie będziesz , przecież mieszkam tu sama co za różnica?-zapytała
-No to zostanę.
-Ok ja idę się umyć. Jak chcesz to zjedz coś czy tam pooglądaj telewizje-powiedziała i zniknęła za drzwiami.
Zszedłem do salonu i włączyłem telewizor. Nie było nic ciekawego więc zostawiłem na jakimś programie muzycznym.
Kurwa!? Dlaczego tak mi zależało na Jade. Po niecałej godzinie dziewczyna zeszła na dół. Usiadła na kanapie.
-Wiesz ja już chyba będę szła spać , zmęczona jestem- szepnęła.
Kocham to jak ona szepcze ,sam nie wiem czemu.
- No ja też- posłałem jej uśmiech.
-Hm, ok . To idź na górę , a ja się położę tutaj- powiedziała
-No przecież nie będziesz tu spać- parsknąłem - Chodź na górę- wyszczerzyłem zęby.
-Spokojnie nic mi się nie stanie
-Mówię serio- potwierdziłem ze sprytnym uśmiechem
-Ale Louis.. - przerwałem jej
-Nic ci nie zrobię
-No dobra , niech ci będzie -przytaknęła.
Poszliśmy na górę. Ściągnąłem koszulkę i rzuciłem na krzesło.
Po chwili położyłem się i przykryłem kołdrą.
Dziewczyna zrobiła to samo tylko na drugim końcu łóżka...
'*Zayn*'
Leżałem na łóżku prawie zasypiając. Cały czas myślałem o tym co mam powiedzieć mojej kochanej Pezz. Przecież nie mogę jej okłamać. Dziwie się że ona nie rozpoznała tego miejsca , przecież to dzielnica narkomanów.
Tylko ja Harry i Louis wiedzieliśmy o tym jak "pracowaliśmy" ...
Oni nie pozwolili mi mówić o tym Perrie , ani Leigh , ale ja nie chciałem jej kłamać.
Muszę jej to powiedzieć...
____________________________________________________________________________
I jest rozdział 6. ( trochę krótki :( )Następny postaram się dodać jak najszybciej , ale musi być kilka komentarzy :3. Bardzo wam dziękuję za wyświetlenia i kom.W takim razie do następnego <3
xxJerriexx
Otworzyłem drzwi do domu Jade i nie pytając czy mogę wejść , poszedłem do kuchni. Chciałem ją przeprosić. Nie wiem czemu nie chciałem żeby odeszła. Była całkiem inna niż reszta dziewczyn. Nie miałem zamiaru jej urazić, po prostu tak wyszło. Starałem się być dla niej jak najmilszy. No cóż nie zawsze to wychodziło. Po chwili stałem już nad nią.
-Czemu nie zaczekałaś?-warknąłem.
-Czemu niby miałam?-spytała sarkastycznie
-Bo na przykład kurwa wydzierałem się do ciebie?- burknąłem
Dziewczyna posmutniała. Widziałem jak łzy napływały jej do oczu. Spuściła głowę w dół.
Usiadłem na przeciwko niej i złapałem ją za podbródek , żeby wreszcie na mnie spojrzała.
-Wiesz co ?!-zaczęła mówić- Jak to możliwe że przez chwilę jesteś tak miły , a później mógłbyś mnie nawet pobić , wyzywać i ignorować!?-wykrzyczała
- J-ja nie zrobiłbym tego-powiedziałem- przepraszam-szepnąłem ciszej.
Dziewczyna otarła oczy. - N-no dobra- za jąkała się.
-A tak po za tym to do cholery puść mnie- zrzuciła moją rękę z jej podbródka i poszła do salonu.
-Już się zaczyna-parsknąłem
Jade tylko się zaśmiała. Podszedłem do niej i wziąłem ją na ręce po czym zacząłem gilgotać jej brzuch.
-Kurwa puszczaj mnie!- krzyczała przez śmiech -No przestań-ciągnęła i dalej się śmiała
-Co mam zrobić żebyś mnie w końcu puścił?-warknęła
-Hm, może sam nie wiem . Naleśniki- zaśmiała się.
-No to puść - powtórzyła
- No ok ,ok- uśmiechnąłem się pod nosem.
Po chwili Jadey stała już na ziemi.
-I tak ci ich nie zrobię- uśmiechnęła się głupkowato i pobiegła na górę.
Poszedłem za nią. Zamknęła drzwi na klucz.
-Otwórz te jebane drzwi - wydarłem się
-No dobra- po chwili stała już przede mną.
Wszedłem do środka. Było tu przytulnie.
-Wiesz jest już późno - westchnąłem - Chyba powinienem już iść-dodałem szybko.
-Hm , nie opłaca ci sie jest 22 jak chcesz zostań u mnie- posłała mi uśmiech
-Nie chce sprawiać kłopotu - odwzajemniłem uśmiech.
-Nie będziesz , przecież mieszkam tu sama co za różnica?-zapytała
-No to zostanę.
-Ok ja idę się umyć. Jak chcesz to zjedz coś czy tam pooglądaj telewizje-powiedziała i zniknęła za drzwiami.
Zszedłem do salonu i włączyłem telewizor. Nie było nic ciekawego więc zostawiłem na jakimś programie muzycznym.
Kurwa!? Dlaczego tak mi zależało na Jade. Po niecałej godzinie dziewczyna zeszła na dół. Usiadła na kanapie.
-Wiesz ja już chyba będę szła spać , zmęczona jestem- szepnęła.
Kocham to jak ona szepcze ,sam nie wiem czemu.
- No ja też- posłałem jej uśmiech.
-Hm, ok . To idź na górę , a ja się położę tutaj- powiedziała
-No przecież nie będziesz tu spać- parsknąłem - Chodź na górę- wyszczerzyłem zęby.
-Spokojnie nic mi się nie stanie
-Mówię serio- potwierdziłem ze sprytnym uśmiechem
-Ale Louis.. - przerwałem jej
-Nic ci nie zrobię
-No dobra , niech ci będzie -przytaknęła.
Poszliśmy na górę. Ściągnąłem koszulkę i rzuciłem na krzesło.
Po chwili położyłem się i przykryłem kołdrą.
Dziewczyna zrobiła to samo tylko na drugim końcu łóżka...
'*Zayn*'
Leżałem na łóżku prawie zasypiając. Cały czas myślałem o tym co mam powiedzieć mojej kochanej Pezz. Przecież nie mogę jej okłamać. Dziwie się że ona nie rozpoznała tego miejsca , przecież to dzielnica narkomanów.
Tylko ja Harry i Louis wiedzieliśmy o tym jak "pracowaliśmy" ...
Oni nie pozwolili mi mówić o tym Perrie , ani Leigh , ale ja nie chciałem jej kłamać.
Muszę jej to powiedzieć...
____________________________________________________________________________
I jest rozdział 6. ( trochę krótki :( )Następny postaram się dodać jak najszybciej , ale musi być kilka komentarzy :3. Bardzo wam dziękuję za wyświetlenia i kom.W takim razie do następnego <3
sobota, 4 stycznia 2014
Rozdział 5 :)
'*Perrie*'
Po woli otworzyłam oczy. Było tu ciemno i duszno. Pomrugałam kilka razy i zauważyłam , że jestem w małym pomieszczeniu. Było tu jedno zakratowane okno i duże brązowe drzwi... Chwila co ja tu do cholery robię !? Nie ,nic nie pamiętam! Zaraz siedziałam na ławce , czekałam chyba na Zayn'a i dalej nic nie pamiętam. Miałam związane nogi i ręce. Siedziałam przy zakurzonej ścianie. Fuuj ! Próbowałam wydostać rękę. Jest! W końcu się udało. W prawej kieszeni miałam telefon. Wyjęłam go i zadzwoniłam do Zayn'a.
-Halo-wyszeptałam po tym gdy chłopak odebrał
-Gdzie ty jesteś? - pytał zmartwiony
-Zayn , ja sama nie wiem , siedze w jakimś małym pomieszczeniu i chwila jest tu jakieś okno , spróbuję podejść i opisać ci to miejsce- szepnęłam i podeszłam do zakratowanego okna. - no więc hm, jest tu kilka małych domów i chyba jakiś klub czy coś , ale nie widzę.
-Więc są tam są poniszczone ,stare domy i klub. Ehm - chrząknął - Wiesz co to za miejsce?-zapytał
-Nie kojarzę- znów szepnęłam
-A ja chyba tak - powiedział po czym się rozłączył.
Dobra nie ważne powinien tu zaraz być, przynajmniej tak mi się wydaje. Ehh , no to trudno sama sobie dam radę. Dotknęłam brudnych krat. Nie były za dobrze przymocowane. Poczułam nagle mocny ból w głowie. Kurwa ale to boli. Zamknęłam oczy i zaczęłam mocno dyszeć , źle się czułam. Po 3 minutach ból ustąpił. Otworzyłam oczy i poprawiłam mojego koka. Poruszyłam jedną z krat i po chwili ją wyrwałam. A później tak samo trzy kolejne. Ej w ogóle po co ktoś mnie tu przytargał !? Kurwa co za ludzie, co ja jej czy jemu zrobiłam !? Ughh nie ważne jakby teraz rozbić szybę.
Dalej myślałam , gdy po chwili usłyszałam czyjeś kroki. O nie. Odskoczyłam od szyby. Wstałam i kopnęłam z całej siły. Usłyszałam jak kawałki rozbitej szyby rozlatują się po podłodze. Szybko skierowałam się do wyjścia. Zaczęłam biec. Musiałam stąd szybko odejść , żeby nikt mnie nie dogonił. Przez przypadek wpadłam na kogoś. Poznałam ten zapach męskich perfum.
-Ohh Zayn , jak dobrze- wtuliłam się w niego.
Odwzajemnił uścisk i lekko mnie podniósł.
-Co ty tu robiłaś? Pamiętasz?-pytał
-Nie , czekałam na ciebie i potem ktoś musiał mnie tu jakoś przenieść ale nic nie pamiętam.-odpowiedziałam.
-Na serio nie znasz tego miejsca?-zapytał ze zdziwieniem w głosie
-Eh no nie za bardzo - powiedziałam
-Dobra później ci wytłumaczę , a teraz stąd chodźmy- chrząkną , po czym zwrócił się w moją stronę i lekko mnie pocałował.
'*Jade*'
-Louis ktoś tam jest-szepnęłam jeszcze raz.
-Podoba mi się to jak do mnie szepczesz-powiedział po czym postawił mnie już na suchym piasku. Stałam przed nim ale starałam się nie patrzyć w jego oczy więc spuściłam głowę w dół.
-Boże z kim ja się zadaje - warknęłam i uderzyłam ręką moje czoło. -Louis odwróć się proszę-powiedziałam i dotknęłam jego mokrej skóry przekręcając go w drugą stronę.
-O kurwa ! Kto to ?- zapytał
- Jezu , serio !? serio!?-krzyknęłam
-Ide do niego -powiedział stanowczo.
-Lou , nie. Chodźmy stąd-zatrzymałam go kładąc mu rękę na brzuchu.
-Spierdalaj- zaczął się wydzierać do osoby która dalej tam stała.
-Louis , proszę chodźmy stąd- chrząknęłam.
-Zamknij się- powiedział i zaczął iść w stronę tej osoby. To było chamskie , tak bardzo. Zignorował mnie i poszedł dalej
-Louis proszę-powiedziałam po raz ostatni , on tylko odwrócił głowę w moim kierunku , ale i tak poszedł tam gdzie miał zamiar. Założyłam szybko sweter i trampki i pobiegłam w stronę wyjścia z lasu. Po chwili usłyszałam krzyki Lou , kazał mi się zatrzymać ale to zignorowałam. Postąpiłam tak jak on co on teraz ode mnie chce!? Byłam nie śmiała i łatwo było mnie urazić. Brawo udało mu się!
Po 20 minutach siedziałam już w domu. Usiadłam przy stole i skupiłam się na zadaniu z matmy.
Chwilę później usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi wejściowe...
_________________________________________________________________________
I jest rozdział 5 ;) Przepraszam was że tak długo ale nie miałam czasu. Wiem że jest nudny i krótki , ale już w kolejnym powinno się coś dziać :D Jeżeli będzie kilka kom. to postaram się dodać jutro ;3.
xxJerriexx
Po woli otworzyłam oczy. Było tu ciemno i duszno. Pomrugałam kilka razy i zauważyłam , że jestem w małym pomieszczeniu. Było tu jedno zakratowane okno i duże brązowe drzwi... Chwila co ja tu do cholery robię !? Nie ,nic nie pamiętam! Zaraz siedziałam na ławce , czekałam chyba na Zayn'a i dalej nic nie pamiętam. Miałam związane nogi i ręce. Siedziałam przy zakurzonej ścianie. Fuuj ! Próbowałam wydostać rękę. Jest! W końcu się udało. W prawej kieszeni miałam telefon. Wyjęłam go i zadzwoniłam do Zayn'a.
-Halo-wyszeptałam po tym gdy chłopak odebrał
-Gdzie ty jesteś? - pytał zmartwiony
-Zayn , ja sama nie wiem , siedze w jakimś małym pomieszczeniu i chwila jest tu jakieś okno , spróbuję podejść i opisać ci to miejsce- szepnęłam i podeszłam do zakratowanego okna. - no więc hm, jest tu kilka małych domów i chyba jakiś klub czy coś , ale nie widzę.
-Więc są tam są poniszczone ,stare domy i klub. Ehm - chrząknął - Wiesz co to za miejsce?-zapytał
-Nie kojarzę- znów szepnęłam
-A ja chyba tak - powiedział po czym się rozłączył.
Dobra nie ważne powinien tu zaraz być, przynajmniej tak mi się wydaje. Ehh , no to trudno sama sobie dam radę. Dotknęłam brudnych krat. Nie były za dobrze przymocowane. Poczułam nagle mocny ból w głowie. Kurwa ale to boli. Zamknęłam oczy i zaczęłam mocno dyszeć , źle się czułam. Po 3 minutach ból ustąpił. Otworzyłam oczy i poprawiłam mojego koka. Poruszyłam jedną z krat i po chwili ją wyrwałam. A później tak samo trzy kolejne. Ej w ogóle po co ktoś mnie tu przytargał !? Kurwa co za ludzie, co ja jej czy jemu zrobiłam !? Ughh nie ważne jakby teraz rozbić szybę.
Dalej myślałam , gdy po chwili usłyszałam czyjeś kroki. O nie. Odskoczyłam od szyby. Wstałam i kopnęłam z całej siły. Usłyszałam jak kawałki rozbitej szyby rozlatują się po podłodze. Szybko skierowałam się do wyjścia. Zaczęłam biec. Musiałam stąd szybko odejść , żeby nikt mnie nie dogonił. Przez przypadek wpadłam na kogoś. Poznałam ten zapach męskich perfum.
-Ohh Zayn , jak dobrze- wtuliłam się w niego.
Odwzajemnił uścisk i lekko mnie podniósł.
-Co ty tu robiłaś? Pamiętasz?-pytał
-Nie , czekałam na ciebie i potem ktoś musiał mnie tu jakoś przenieść ale nic nie pamiętam.-odpowiedziałam.
-Na serio nie znasz tego miejsca?-zapytał ze zdziwieniem w głosie
-Eh no nie za bardzo - powiedziałam
-Dobra później ci wytłumaczę , a teraz stąd chodźmy- chrząkną , po czym zwrócił się w moją stronę i lekko mnie pocałował.
'*Jade*'
-Louis ktoś tam jest-szepnęłam jeszcze raz.
-Podoba mi się to jak do mnie szepczesz-powiedział po czym postawił mnie już na suchym piasku. Stałam przed nim ale starałam się nie patrzyć w jego oczy więc spuściłam głowę w dół.
-Boże z kim ja się zadaje - warknęłam i uderzyłam ręką moje czoło. -Louis odwróć się proszę-powiedziałam i dotknęłam jego mokrej skóry przekręcając go w drugą stronę.
-O kurwa ! Kto to ?- zapytał
- Jezu , serio !? serio!?-krzyknęłam
-Ide do niego -powiedział stanowczo.
-Lou , nie. Chodźmy stąd-zatrzymałam go kładąc mu rękę na brzuchu.
-Spierdalaj- zaczął się wydzierać do osoby która dalej tam stała.
-Louis , proszę chodźmy stąd- chrząknęłam.
-Zamknij się- powiedział i zaczął iść w stronę tej osoby. To było chamskie , tak bardzo. Zignorował mnie i poszedł dalej
-Louis proszę-powiedziałam po raz ostatni , on tylko odwrócił głowę w moim kierunku , ale i tak poszedł tam gdzie miał zamiar. Założyłam szybko sweter i trampki i pobiegłam w stronę wyjścia z lasu. Po chwili usłyszałam krzyki Lou , kazał mi się zatrzymać ale to zignorowałam. Postąpiłam tak jak on co on teraz ode mnie chce!? Byłam nie śmiała i łatwo było mnie urazić. Brawo udało mu się!
Po 20 minutach siedziałam już w domu. Usiadłam przy stole i skupiłam się na zadaniu z matmy.
Chwilę później usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi wejściowe...
_________________________________________________________________________
I jest rozdział 5 ;) Przepraszam was że tak długo ale nie miałam czasu. Wiem że jest nudny i krótki , ale już w kolejnym powinno się coś dziać :D Jeżeli będzie kilka kom. to postaram się dodać jutro ;3.
xxJerriexx
Subskrybuj:
Posty (Atom)